You are currently viewing W domu z niemowlakiem. Jak ogarniam nową rzeczywistość?

W domu z niemowlakiem. Jak ogarniam nową rzeczywistość?

7 tygodni po porodzie a ja nie mam jeszcze ustabilizowanego karmienia, godzin snu i aktywności Malucha, noce wciąż są trudne i za bardzo się nie wysypiam. I to naturalne, bo wszędzie słyszę i czytam że to za wcześnie. Zgadza się ale mimo to chcę wprowadzić w życie jakiś konkretny plan działania bo jestem w nienajlepszej formie. Czuję się źle nie tylko z powodu braku snu – ważę o wiele za dużo – do zrzucenia mam minimum 15kg, boli mnie biodro i mam obawy że może to być związane z problemami z kręgosłupem, ogólne moja forma jest bardzo słaba. Czas więc wziąć się za siebie, zwłaszcza że mój synek zapowiada się na bardzo aktywne dziecko i czuję że nieźle się przy nim i za nim obiegam. Jak to jednak zrobić kiedy czasu jest mało, dom i dziecko przez większość dnia na mojej głowie, a i mężowi czasem chcę coś pomóc w pracy. Tutaj niezbędny jest dobry plan!

Plany, a rzeczywistość

W moim życiu bardzo często jest tak że kiedy coś sobie zaplanuję zdarza się coś, co mi ten plan rozwala. I wcześniej bardzo trudno było mi to zaakceptować. Teraz widzę jak na dłoni, że bez tej akceptacji się nie obejdzie! Bo na przykład zdarza się dzień, że Sebastian większą część dnia płacze i w konsekwencji spędza dzień u mnie na rękach/przy piersi. Jest malutki, a ja chcę Mu dać jak najwięcej miłości i ciepła. Teraz. Nie za miesiąc, rok, dziesięć lat – czas na przytulanie jest teraz. I to wszystko trzeba jakoś pogodzić – bo chcę i wrócić do formy, i do blogowania, a przecież muszę też jeść i żyć we w miarę czystym domu. Jak więc to wszystko ogarnąć i nie zwariować?

Plan przede wszystkim

Bez planu więc ani rusz. Piszę więc listę spraw do załatwienia i odhaczam je kiedy tylko mogę. A nie jest tak jak dawniej, że mogę się za nie wziąć w dowolnym czasie – często muszą poczekać np. aż do wieczora bo zdarza się, że moje dziecko wyjątkowo mało śpi w ciągu danego dnia. Na mój plan wpływa również zmiana godzin snu – żegnaj trybie sowa, witaj skowronku! Czy mi to pasuje? Niekoniecznie ale tutaj czas na kolejny punkt.

Stop perfekcjonizmowi

Było mi dobrze żyjąc trybem życia nocnego marka. Teraz to nierealne bo Sebek już o 6 rano chce działać. Kolejny przykład – chciałam by Sebek wychowywał się bez smoczka. I może byłoby to możliwe gdybym miała osobę w domu do pomocy. Niestety rzeczywistość jest inna i radzę sobie dostępnymi środkami. Czy to akceptuję? Nie jest łatwo ale rozumiem, że nie mogę mieć wszystkiego. Zawsze coś będzie kosztem czegoś – albo jem suchy prowiant i ma to wpływ na mój organizm, jakość mleka ale trzymam Malca wciąż przy sobie albo smoczek i chwila na przyrządzenie zdrowego posiłku. Perfekcjonizm zawsze był moją piętą achillesową ale zawsze miało to skutki uboczne bo robiłam mniej niż bym chciała. Dopiero teraz kiedy mam dziecko muszę uczyć się wybierać, a na perfekcję nie ma w ogóle miejsca! Wiem, że z czasem to zaakceptuję i przestanę się czuć źle. Ale póki co wciąż próbuję stosując…

Sprytne triki

Chustowanie, smoczek, śpiewanie, szumiący miś, szybkie sprzątanie, miejsce dla każdej rzeczy, niedokładnie na później np. prania to wszystko bardzo przydaje mi się w codziennym ogarnianiu nowej rzeczywistości. Dużą nadzieję pokładam zwłaszcza w chustowaniu które kiedy je dopracuję, ma szansę sprawdzić się świetnie. Kiedy jednak triki nie działają albo są niewystarczające zawsze pozostaje…

Delegowanie zadań

Kilka razy w tygodniu pomaga mi mama. Przyjeżdża na 2-3 dni, zajmuje się Malcem, gotuje. Bardzo to doceniam ale wiem że to rozwiązanie tymczasowe – widzę, że to ją męczy zwłaszcza że nie mieszka za blisko ale kilkadziesiąt km ode mnie. Inne możliwości to opiekunka – ale Sebek jest jeszcze na to stanowczo za mały i póki co ta opcja nie wchodzi w grę. Kolejna to pani do sprzątania. Testowałam to rozwiązanie ale sprawdzało się średnio – tu znów wchodzi na tapetę mój perfekcjonizm – bo nikt nie posprząta tak dobrze jak ja. A w mieszkaniu brudzi się codziennie, więc i tak sprzątałaby głównie łazienkę czy myła lustra i okna. Co jakiś czas to dobre rozwiązanie i być może do tego wrócę. Mam to szczęście że moje dziecko ma tatę blisko. Może i mój mąż w pracy spędza czasem i 10 godzin ale codziennie jest, a sporo weekendów (choć nie wszystkie) mamy dla siebie. To dla mnie bardzo ważne, oczywiście z wielu powodów ale też dlatego że…

Chwila dla siebie jest ważna

Jestem kobietą i chcę się czuć jak kobieta. Długa kąpiel, trening, spacer po sklepach, spotkanie z przyjaciółką, zabieg kosmetyczny – warto to dla siebie robić. Po prostu by czuć się dobrze. Zaniedbanie się to coś bardzo niedobrego – to przytrafiło się też i mnie, choć jasne że nigdy nie było to całkowite zaniedbanie się. Tutaj też trzeba ustalić priorytety, bo może super figura i zawsze zadbane, pomalowane paznokcie to na dany moment życia za dużo? Dla mnie na ten moment to niemożliwe ale to nie znaczy że jestem ogólnie zaniedbana. Dbam o depilację, o skórę, o włosy i póki co to musi wystarczyć. Do figury z czasem wrócę a i na piękny manicure znów przyjdzie czas.

Nowa rzeczywistość

Pojawienie się dziecka to ogromna zmiana w życiu. Nikt mi nie powie że da się żyć tak samo jak wcześniej – to niemożliwe. Maluch wymaga opieki, potrzebuje czuć naszą miłość i zaangażowanie. Tutaj nie ma półśrodków. Trzeba się pogodzić z tym, że z pewnych rzeczy się rezygnuje. Wieczór z filmem? Teraz kiedy odbywać by się to musiało kosztem snu jest zupełnie bez sensu. Próbowałam – na siłę to bez sensu. I tego się trzymam – nic na siłę i pełna akceptacja nowej sytuacji i zmian jakie zaszły. Dzięki nim zyskałam tak wiele ?

Dodaj komentarz