Nie ma się co oszukiwać – Internet często pełni rolę naszego pojemnika na emocje, problemy z pewnością siebie i poczuciem własnej wartości. Pamiętam czas, kiedy po raz pierwszy podzieliłam się na Instagramie informacjami związanymi z problemami w moim związku. Gdy po raz pierwszy o tym opowiedziałam, poczułam się jakbym właśnie dokonała coming-out’u – wreszcie mój mały internetowy świat dowiedział się o tym, że nie jest u mnie różowo – że ja także mam problemy w relacji z mężem. W jednej chwili poczułam się o wiele bardziej swobodna i o wiele mniej zmęczona dotychczasowym ukrywaniem ich, ALE z biegiem czasu zrozumiałam, że takie zarzucanie osób na moim Instagramie moimi własnymi bolączkami jest bardzo nie w porządku wobec nich, a mnie nie daje to zupełnie nic. Czy mówiłam wtedy o moich problemach za dużo? Czy robiłam to w nieodpowiedni sposób? Czy to było za dużo prywatności w Internecie? Spróbuję to dzisiaj ocenić, ale przede wszystkim chcę, byś z dzisiejszego wpisu dowiedziała się, co to jest jest oversharing, poznała odpowiedź na pytanie, kiedy stanowi on problem i co możesz zrobić, jeśli ta kwestia dotyka Cię w negatywny sposób.
Za dużo prywatności w Internecie – kiedy DUŻO to za dużo?
Świetny artykuł – pean na cześć dzielenia się prywatnością napisała Olaszka – nie umiem pisać w taki sposób jak ona, więc tamten wpis jako w pewien sposób komplementarny do mojego Wam tutaj podlinkuję. Jako zatwardziała miłośniczka szczerości kocham nie tylko dzielić się informacjami – uwielbiam też walczyć na argumenty, negować tezy i „przywalać” się do opinii. To rzecz jasna nie przysparza mi fanów – o wiele częściej nastawia do mnie ludzi negatywnie. „Żeby mówić o rzeczach ważnych, trzeba otwarcie mówić o rzeczach w ogóle”. Niejednej już osobie mówienie o czymś głośno pomogło uratować skórę. Niejednej też jednak skórę sprało. Jaki wniosek? Otwartość nie zawsze na dobre wychodzi…
Lekko ponad rok temu po raz pierwszy podzieliłam się w Internecie dość szczegółowymi informacji o życiu w związku, któremu dość daleko jest do… zdrowia. Dostałam wtedy wspierające reakcje – znajome (i znajomi) z Instagrama dzieliły się ze mną swoimi przemyśleniami, pisały o swoich problemach, pocieszały. Reakcje były rożne – pojawiło się oczywiście także współczucie. Nie chciałam go, ani nie szukałam – w tamtym czasie chodziło mi tylko o ujawnienie tego, co się dzieje. Chciałam poczuć się usłyszana, chciałam, by mój problem został dostrzeżony. I został. Tylko, że jak możesz się domyślić – to niczego nie zmieniło (bo przecież nie miało jak zmienić)! Po jakimś czasie przestałam dostawać reakcje – temat się znudził, ja zresztą również coraz rzadziej go poruszałam, bo wiedziałam, że to nie ma sensu i niczego dobrego nie wnosi to do życia mojego i moich odbiorców.
Moje ówczesne intensywne dzielenie się prywatnością nie doprowadziło do niczego dobrego – nie było wielkich działań – wielkiego rozstania ani wielkiego WOW terapeutycznego – nadal tkwiłam w trudnym związku, nadal miałam te same problemy z mężem. Dalsze dzielenie się tymi kwestiami rysowało także negatywny obraz mnie jako kobiety, która mówi o rozwoju – wpływało to negatywnie na moją spójność, umniejszało wartość moich słów i podkopywało zaufanie odbiorców do mnie.
Co to jest oversharing?
Przerobiłam lekcję i zrozumiałam, że nie tędy droga. Okazało się, że w tamtym czasie miałam problem z czymś, co po angielsku nazywa się OVERSHARING. W języku polskim to słowo nie ma dobrego odpowiednika – oversharing to określenie nadmiernego dzielenia się niestosownymi informacjami na temat swojego życia prywatnego.
Kiedy oversharing stanowi problem?
Oversharing stanowi problem nadzwyczaj często – w samej jego definicji mówiącej o nadmiernym dzieleniu się swoją prywatnością nie ma nic o mądrym dzieleniu się prywatnością. Dochodzimy tutaj do kolejnego pojęcia, które jest w kontekście pierwszego bardzo istotne. I które również jest słowem angielskiem. Chodzi o VULNERABILITY.
Czym jest vulnerability? Według słownika to wrażliwość, podatność na zranienie, słaby punkt. To słowo w psychologii oznacza chęć i jednocześnie gotowość na pokazanie emocji i okazanie słabości, przy jednoczesnej gotowości na atak i zranienie z tego powodu.
Przypomnę – oversharing to ujawnianie niestosownych informacji na temat swojego życia prywatnego.
Jak mają się do siebie te dwa anglojęzyczne pojęcia, które nie mają jednosłownych odpowiedników w języku polskim? Są to pojęcia bardzo mocno ze sobą związane, ponieważ gotowość i jednoczesna chęć do pokazania emocji, swoich słabych punktów, podzielenia się fragmentami prywatnych informacji z zakresu naszego życia może wypływać z dwóch punktów:
- Chęci podzielenia się tym, co przeżywamy w celu szukania uwagi (tzw. attention-seeking behaviour) i poszukiwania osób, które zauważą i niejako „potwierdzą” nasze emocje, problemy i cierpienia. Taka motywacja wpływa na pozyskanie sztucznego współczucia i sztucznego poczucia więzi. Nie przynosi niczego, co byłoby prawdziwe, trwałe i prawdziwie pomocne dla którejkolwiek ze stron. Żadna z osób uczestniczących nie czuje się w takiej relacji dobrze, bo każda strona wie podświadomie, że to całe „odbieranie i reagowanie” jest zupełnie bezcelowe,
- Chęci podzielenia się tym, co przeżywamy lub przeżyłyśmy po to, by pokazać płynące z tego lekcje, nasz rozwój spowodowany przeżyciami, emocjami i reakcjami na sytuację. Tutaj wchodzi właśnie definicja vulnerability. Jest to piękne i bardzo bogate pojęcie zawierające w sobie informację o tym, że gotowość do dzielenia się swoimi przeżyciami ma miejsce przy współistniejącej gotowości na zranienie i atak. Pojęcie to mówi także o akceptacji i trwaniu przy swoim stanowisku mimo realnego ryzyka bycia zaatakowaną/ym z jego powodu.
Oversharing to często mechanizm radzenia sobie z trudną sytuacją. Czasami nie jesteśmy w stanie unieść na naszych barkach wszystkich naszych problemów, nie mamy się nimi z kim podzielić, czujemy się tak bardzo skrzywdzone, że chcemy, by świat się o nich i o tym skrzywdzeniu dowiedział.
Oversharing ma jednak sporo minusów:
- psuje wizerunek,
- rujnuje autorytet,
- niszczy relacje,
- zaburza zaufanie.
Mądre dzielenie się swoim życiem prywatnym i problemami nie jest złe – bywa nawet sposobem na zapewnienie sobie bezpieczeństwa (np. w przypadku doświadczania przemocy domowej). Nacisk położony jest tutaj jednak na słowo „mądre” = w tym przypadku wnoszące coś dobrego do życia osoby dzielącej się i jej odbiorców. Kiedy dzielenie się swoim życiem ma na celu tylko upuszczenie emocji, szukanie sztucznego wsparcia i pocieszenia, osoby po drugiej stronie bardzo szybko się spalą – znudzą się, zmęczą i przestaną reagować. Refleksja nad sytuacjami ze swojego życia, wyciąganie wniosków, umiejętne przeżywanie to co innego – to droga do rozwoju osobistego i zdecydowanie warto znaleźć sposoby na to, by ją kultywować i być może również dzielić się nią.
Za dużo prywatności w Internecie?
Już wiesz, co to jest oversharing. Jeśli kiedykolwiek doznawałaś przemocy psychicznej jesteś na niego jeszcze bardziej narażona. Jeśli nadmierne dzielenie się swoją prywatnością przynosi Ci problemy, sprawdź, co możesz z nim zrobić i jak możesz nauczyć się radzić sobie w zdrowszy sposób.
- Odpowiedz sobie na pytanie, czy w życiu codziennym, w swojej relacji czujesz się wysłuchana. Jeśli nie, napisz o tym! Pisz o swoich odczuciach – o swoim żalu, złości, smutku i bólu. Pisanie pomaga zyskać spójność w odniesieniu do odczuć i emocji, pozwala zebrać w całość kawałki układanki, która gdzieś na drodze Twojego życia się rozsypała. Nie powinno to być pisanie publiczne – pisz w pamiętniku, pisz w Wordzie, pisz tam, gdzie jest Ci wygodnie pisać, ale nie pisz tego w social mediach (w ostateczności na zamkniętym profilu, który sobie do tego przeznaczyłaś – pamiętaj jednak, że profile w SM nie są Twoje i jeśli potraktujesz je jako osobisty pamiętnik ryzykujesz, że go stracisz),
- Znajdź zaufaną osobę (osoby), z którą podzielisz się swoją historią. Ktoś z rodziny, terapeuta, przyjaciółka – osoba, która ma na względzie Twoje dobro i naprawdę chce Cię wysłuchać. jeśli wybierzesz terapeutę, pamiętaj, że to relacja oparta o finanse, z kolei z przyjaciółką lub z kimś z rodziny upewnij się, że na pewno ma „pole”, by Cię wysłuchać. Inne osoby również mają swoje problemy – takie, o których możesz nawet nie wiedzieć. To często ogranicza ich zdolność (i chęć) do stania się „słuchaczem”,
- Skorzystaj z terapii lub zadbaj o własną autopsychoterapię. Jeśli nie byłaś wysłuchiwana jako dziecko, a w dorosłym życiu stało się tak, że nie mogłaś w taki, czy inny sposób tego nadrobić – skorzystaj z terapii lub znajdź sposób na własną autopsychoterapię (opcja żmudna i czasochłonna, ale bardzo wartościowa),
- Znajdź sposób na mądry oversharing (smartsharing?) – jeśli naprawdę tego potrzebujesz. Dla mnie jest to blog – wiem, że moje doświadczenia mogą pomóc wielu osobom, interesuję się psychologią i czerpię radość z dzielenia się kwestiami związanymi z rozwojem osobistym. Postanowiłam więc zamienić over- na smartsharing i nad każdym szczegółem jakim dzielę się w Internecie myślę (o jego wpływie i potencjalnych skutkach), ubieram go w znaczenie i zawsze staram się nadać mu szerszy kontekst,
- Zacznij cenić swoje życie prywatne – nie warto sprzedawać go na internetowym targowisku za kilka lajków więcej. Zwłaszcza, że lajki same w sobie nie mają żadnej wartości – służą do sztucznego wzmacniania ego. Z tego powodu zablokowałam własny profil lifestyle, ten, na którym wcześniej dzieliłam się szczegółowo problemami – w tej chwili służy on uwiecznianiu wspomnień i dokumentowaniu kwestii, które są dla mnie ważne. Jest także moim „buforem”, gdy słabnie moja silna wola i włącza mi się oversharing – tak, to czasami nadal mnie dotyczy, bo oversharing był w pewnym momencie moim nawykiem i moją strategią radzenia sobie, w trudniejszych chwilach mam ochotę do niego wracać.
Recepta na Za dużo prywatności w Internecie?
To świadomość! Droga Zmotywowana – bądź świadoma tego czym, w jaki sposób i z kim dzielisz się w Internecie. Pamiętaj – nie każdy jest dla Ciebie i Ty także nie jesteś dla każdego. I nie ma w tym niczego złego! Shakespeare powiedział „Cały świat to scena…” – wybieraj więc swoją widownię mądrze i odgrywaj swoją rolę mądrze. Tylko wtedy będziesz czuła się dobrze ze sobą, a przecież w życiu o to chodzi – w końcu to właśnie Ty jesteś swoim własnym towarzystwem na cały czas swojego życia!